TEGO AKURAT NIE PRZEMYŚLAŁAM. TYTUŁU BRAK.

             Co jakiś czas Wujek Google uprzejmie przypomina mi, że ktoś tu zagląda i warto by było wznowić działalność. Zazwyczaj wtedy najpierw się dziwię, rozkładam z bezsilności ręce, odkładam telefon i wracam do swoich obowiązków. Rzadziej, czyli raz do roku przychodzi mail gratulujący współpracy związanej z blogiem i podziękowania za dokonaną wpłatę. Dziś był ten dzień. Westchnęłam, ręce rozłożyłam, a potem zacisnęłam w pięści. Takie ładne buty bym za to miała…! Albo raczej dzieci. Gdybyśmy poprosili eksperta o pomoc w finansowym prowadzeniu gospodarstwa domowego, mój blog poleciałby pierwszy. Koniec, dziś siadam i piszę zanim małżonek się zorientuje, że konto zubożało na przyjemności, które sprawiałam sobie ponad dwa lata temu.

Pogoniłam więc do łóżek w tempie co najmniej takim, jakbym miała w planie farbowanie włosów wieczorem (moje historie z belgijskimi fryzjerami to temat na osobny, bardzo, ale to bardzo długi wpis. Może już nawet taki istnieje? Jeśli tak, to zapewniam, że w ciągu mojej nieobecności nowe przygody mnie w tej materii spotkały. Boże daj, bym w końcu zmądrzała). No dobra, zasnęły, zrobiłam, co bezwzględnie musiałam i siadłam. Młody zawył. Zawyłam i ja z wściekłości, wulgaryzmem okrutnym, bo jakże to zmarnować właśnie spożytego drinka na kołysanki zamiast twórczy rozwój i spełnianie duchowych zachcianek?

I siedzę. I patrzę. I nie pamiętam jak to wszystko działa już. Zdjęcia nie zmienię, bo tego na pewno nie umiem zrobić, ale notatkę o sobie, to powinnam trochę uaktualnić, czy też zaktualizować..? Bo jakbym to zrobiła, to już by nikogo nie dziwiło, że zniknęłam na ponad dwa lata. Wszyscy kiwaliby głowami ze zrozumieniem. A jeszcze gdybym dodała w jaki sposób do tego doszło, to w ogóle brawa na całej szerokości geograficznej. Oszczędzę Wam jednak szczegółów, sobie poklasku, pewnej firmie farmaceutycznej spadku sprzedaży i stresu jej klientek. Co ma być to będzie, miłość wszystko przetrzyma, nawet trzecie dziecko.

Mamolek, największe szczęście moje, źrenica mojego oka, powinnam wiedzieć, że coś jest nie tak, jak pierwszy raz w życiu nie mogłam dopić whisky z colą, następnego dnia nie dopięłam spodni, a kolejnego zrobiłam test. W zasadzie trzy, a mąż i tak mnie spytał, czy na pewno dobrze przeczytałam instrukcję. I się zaczęło. Czy może raczej skończyło. Nie, żebym uważała, że nie zna życia ten, kto nie ma trójki dzieci, absolutnie. Ale nie zna.

Nie, nie, oczywiście żartuję! Każdy jeden rodzic to mistrz w swoim fachu, bez dwóch zdań. Wiem, co mówię, przy jednym miewałam dość. A najniżej chylę czoła samotnym matkom, albo i tatusiom, chociaż tych ostatnich nie znam chyba zbyt wielu. Ja, jak Mojego jeden dzień nie ma, pomstuję na czym świat stoi, że jak to, ja sama z nimi, tyle czasu, a on śmie znikać i egoistycznie zarabiać pieniądze?!

Jeszcze bym Wam jakąś anegdotkę na koniec opowiedziała, bo kotłowało się ich w mojej głowie dziesiątki, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że setki przez ten czas, ale stres mnie dopadł, bo słyszę, że któreś kaszle. A prawdą jest niestety, że te neurony, co w ciąży zanikają, nie odbudowują się i moja podzielność uwagi najwyraźniej na tym ucierpiała (gdyby tylko ona jedna…). Próbowałam swego czasu dyktafonu, nie nadaje się (on albo ja), same przekleństwa. I jak ja mam to później odsłuchiwać i notować?! Mam nawet, co podobno już jest standardem, aplikację, co jak do niej mówię, to ona to zapisuje, w sensie, że literkami. Się naprodukowałam któregoś razu, już machnęłam ręką na niecenzuralne przerywniki, wena we mnie buzowała, musiałam to z siebie wyrzucić. Wyrzuciłam, owszem, zapisało, owszem, fonetycznie, pół biedy, ale po francusku. O.

Dziękuję za cierpliwość. Mnie już ta cecha obca jest. Pozdrawiam serdecznie.

P.S. Na urodziny mi się marzy takie urządzenie, co się po nim pisze długopisem, a ono robi czary-mary i tekst jest w Wordzie. I jeszcze skórzana ramoneska i nowe leginsy do biegania. Pa.

4 uwagi do wpisu “TEGO AKURAT NIE PRZEMYŚLAŁAM. TYTUŁU BRAK.

  1. Pisz! Swietnie się to czyta! Nawet nie wiesz ile w tym jest mnie( jakkolwiek to zabrzmi😉) Genaralnie Nie lubię czytać, ale tu zaglądam z chęcią i ciekawością. Także czekam na nowe „przygody”. Pozdrawiam!

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz